Widzenie raczej na jawie
(wiersz napisałam w 2003 r. na moje pierwsze spotkanie Fanklubu z Marylą Rodowicz w Gdyni, wtedy narodziły się Białe Rękawy 🙂
Nie czekaj na mnie w tej bramie
i nie mruż oczu w obawie,
że stracisz kolejną szansę
widzenia się ze mną na jawie.
No nie mruż już… i nie czekaj,
i tak nic z tego nie będzie,
jeśli nie wyjdziesz z tej bramy
i nie zapukasz do drzwi.
Nie czekaj, bo życie wali
i w ciebie i we mnie aż miło!
I bez tych nocy, kochany,
i ciebie i mnie by nie było.
I jeszcze żeby na górze przy tasowaniu kart
przy stole siedział anioł, nie w białej skórze czart!
A życie?
Niech wali jak w bęben!
Niech w tobie i we mnie dudni,
jak deszczu zwinięte dywany,
gdy z hukiem wpadają do studni.
A niech tam sobie wali
i w ciebie i we mnie, aż miło!
To my po drugiej stronie,
powiemy, że cudnie było,
gdy wirowała chusta i usta… w tańcu wariatki,
i kiedy wariatka ta prała i życie twoje i szmatki,
i kiedy tańczyła na stole tuż po rozdaniu kart!
bo anioł rozdawał pierwszy, a nie w białej skórze czart…